Tag: skanska

  • Nowe mieszkanie w cenie domu

    Nowe mieszkanie w cenie domu

    Cena nowego mieszkania jest często podobna do ceny zakupu gruntu i budowy domu jednorodzinnego. Średnie koszty eksploatacji mogą również być podobne. Dlatego coraz więcej klientów zastanawia się czy lepiej zainwestować w lokum na osiedlu czy w podobnej cenie – dom z ogrodem. Podpowiadamy kiedy warto kupić mieszkanie, a kiedy dom i jakie koszty dodatkowe należy uwzględnić.

    Na realną wartość każdego rodzaju nieruchomości mieszkaniowych składa się wiele elementów takich, jak standard wykonania, lokalizacja i czas dojazdu do centrum, infrastruktura transportowa i usługowo-handlowa w sąsiedztwie, obecność terenów zielonych, opłaty związane z utrzymaniem inwestycji, w tym wysokość podatku gruntowego, a także plan zagospodarowania okolicy. Decydując się na przeprowadzkę powinniśmy wziąć pod uwagę też płynność sprzedaży nieruchomości w przyszłości.

    Wybór pomiędzy domem i mieszkaniem nie jest uzależniony tylko od dodatkowego metrażu, który zwykle można zyskać kupując lub budując lokum pod miastem. W tym kontekście warto pamiętać, że własny dom wymaga więcej zaangażowania od właściciela. Najprostszym przykładem są prace związane z utrzymaniem trawnika wokół budynku. Dlatego zakup mieszkania jest preferowany przez osoby, które nie mogą lub nie chcą przeznaczać czasu na dodatkowe prace. Przekazanie wielu zadań administracji budynku, ma jednak swoje wady. Właściciel pojedynczego mieszkania, nie uniknie sporów wynikających ze wspólnego zarządzania nieruchomością i potrzebnych kompromisów (np. w kwestii remontu części wspólnych). Oczywiście wiele zależy też od atmosfery panującej we wspólnocie mieszkaniowej – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl

    Zarządzanie wydatkami

    Porównując koszty zakupu nowego mieszkania w mieście z kosztami zakupu ziemi i budowy domu na obrzeżach, bardziej opłacalną inwestycją może być dom. Miesięczne opłaty za energię, gaz, wodę, wywóz odpadów, kanalizację są często niższe niż średnia opłat w przypadku nowego mieszkania. Wprawdzie w przypadku domu często mamy do czynienia z sezonowością opłat – wyższe koszty ogrzewania zimą skutkują wyższymi opłatami w miesiącach zimowych. W budynkach wielorodzinnych z kolei wiele wydatków jest dzielone pomiędzy wszystkich mieszkańców – np. koszty ochrony. Zapewnienie bezpieczeństwa w domu wymaga więcej zaangażowania i generuje większe koszty. Jednak ogólny bilans w przeliczeniu na metraż przy odpowiednim zarządzaniu wydatkami jest na plus w przypadku domu.

    – Koszty eksploatacyjne zależą od kosztów inwestycyjnych. Im lepsze materiały i technologie wybierzemy w trakcie budowy, tym niższe koszty napraw poniesiemy w przyszłości. Dobrze ocieplony dom, to również niższe koszty ogrzewania. W przypadku domu mamy większy wpływ na to czy zainstalujemy np. kolektory słoneczne, które mogłyby generować dodatkowe oszczędności w przyszłości – mówi Edward Więcek, Dyrektor ds. Rozwoju Projektów Skanska Residential Development Poland. – Można też zwrócić uwagę na wydatki związane z parkingiem, które mogą być pozycją kosztową w budżecie domowym właścicieli mieszkań, a których raczej nie ponosimy będąc właścicielami domu – dodaje.

    Decydując sami o własnej posesji nie musimy ponosić kosztów związanych z utrzymaniem czy renowacją części wspólnych, wynikających z np. uchwał wspólnoty mieszkaniowej.

    Proces zakupu i przeprowadzka

    Kupując mieszkanie, nie uczestniczymy w procesie formalnym związanym z budową, który może być skomplikowany i czasochłonny. Nie musimy ubiegać się o pozwolenie na budowę czy warunki techniczne, choć oczywiście często zdarza się, że kupując mieszkanie na wczesnym etapie inwestycji, na klucze możemy poczekać kilkanaście miesięcy.

    – Zakup nowego mieszkania może przypominać zakup gotowego produktu, z którego po podpisaniu aktu notarialnego w zasadzie można od razu korzystać. Deweloper odpowiada m.in. za cały proces formalny i proces budowy, a po oddaniu obiektu do użytku przez 5 lat klienci mogą skorzystać z tzw. rękojmi – wyjaśnia Edward Więcek.

    Nawet jeśli chcemy mieszkanie zaaranżować samodzielnie i wykończyć je własnymi siłami, jest to łatwiejsze niż w przypadku budowy domu. Już sam wybór działki wymaga szczególnej staranności. Konieczne jest sprawdzenie możliwości zabudowy, jakie daje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a w przypadku jego braku decyzja o warunkach zabudowy, której uzyskanie może potrwać nawet kilka miesięcy. Analiza działki musi również obejmować warunki gruntowe i istniejące zadrzewienia. Sytuacja wygląda nieco prościej jeśli jesteśmy właścicielem terenu, na którym ma powstać dom. Dokumentacja, którą musimy zdobyć obejmuje wówczas przede wszystkim uzyskanie warunków technicznych i pozwolenia na budowę (a w określonych przypadkach jedynie złożenie zawiadomienia o zamiarze rozpoczęcia budowy). Posiadając działkę, znacznie łatwiej również otrzymać kredyt na finansowanie budowy. Grunt może być potraktowany przez kredytodawcę po prostu jako wkład własny.

    Widok z okna czy sklep za rogiem?

    Dla wielu niewątpliwym atutem posiadania domu jest widok z okna i duża ilość terenów zielonych wokół, a także mniejsze natężenie ruchu samochodowego i wielkomiejskiego zgiełku. Badania Uniwersytetu Medycznego w Exeter pokazują, ze codzienne obcowanie z naturą istotnie poprawia jakość życia psychicznego i pozytywnie wpływa na ogólny stan zdrowia. Z drugiej strony, dla osób dojeżdżających codziennie do pracy odległość od centrum miasta może być pewnym utrudnieniem.

    – Po przeprowadzce na obrzeża miasta po jakimś czasie zaczyna nam brakować sklepu wielobranżowego za rogiem, przedszkola w sąsiednim budynku czy kilku linii autobusowych. Jeśli posiadamy dzieci, to odczujemy też słabszą dostępność infrastruktury medycznej, sportowej i rozrywkowej – kin, teatrów, basenu. Siłą rzeczy zaczynamy więc spędzać na dojazdach autem coraz więcej czasu i pieniędzy – mówi Edward Więcek, który prywatnie jest właścicielem domu poza miastem.

    Według wyliczeń bloga niezaleznosc-finansowa.pl, średnio na dojazdach z przedmieść do centrum miasta (ok. 20 km) spędzamy ok. 1,3 dnia w miesiącu, wydając na paliwo i eksploatację auta ok. 400 zł miesięcznie. Mieszkanie na osiedlu oznacza zwykle dostęp do infrastruktury handlowo-usługowej i transportowej w bardzo bliskiej odległości. Pewnym elementem, o którym czasami zapominamy może być infrastruktura techniczna, czyli m.in. szerokopasmowy Internet. Na przedmieściach nie zawsze podłączenie do szybkiej sieci jest łatwe, technologia ta jest również mniej stabilna niż w mieście. Często oferta operatorów jest mniej atrakcyjna ze względu na mniejszą intensywność zaludnienia. W przypadku osiedli wielorodzinnych światłowód jest często w standardzie.

    Inwestycja na lata

    Wybierając miejsce zamieszkania, można również wziąć pod uwagę parametr mobilności. Mieszkanie jest nieruchomością łatwiej zbywalną – zwykle, jeśli jest dobrze zlokalizowana możemy szybciej ją sprzedać i wynająć. Nie zawsze natomiast koszt zakupu będzie niższy niż cena, za jaką uda nam się sprzedać lokal. Z drugiej strony, wiele domów jest zlokalizowanych na gruntach, których wartość rośnie w czasie.

    Kluczowe jest przemyślenie wszystkich czynników, nie tylko tych finansowych, a ostatecznie wybranie możliwości najlepiej zaspokajającej nasze potrzeby, także w perspektywie długofalowej. Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się kupić dom czy mieszkanie, najważniejsze to wybrać takie miejsce, w którym po prostu poczujemy się dobrze.

  • Duże inwestycje drogowe szansą dla polskich firm

    Duże inwestycje drogowe szansą dla polskich firm

    Sektor budowlany po okresie stagnacji zaczyna znów się rozwijać. W najbliższych latach eksperci przewidują stabilny wzrost obrotów dużych spółek budowlanych, takich jak Strabag, Budimex czy Skanska. Bez wątpienia na korzystnej koniunkturze skorzystają także mniejsi polscy producenci, często pełniący rolę podwykonawców.

    Sytuacja w „budowlance” systematycznie poprawia się już od roku 2014, kiedy to cała branża odnotowała niewielki wzrost. Wcześniej, jak zaznaczają autorzy specjalistycznego raportu przygotowanego przez firmę Deloitte, mieliśmy pięć lat recesji. A co czeka nas w najbliższym czasie? Otóż tu analitycy również są niemal zgodni – najbliższe 3-4 lata upłyną w branży budowlanej pod znakiem stabilności, stopniowego wzrostu zatrudnienia oraz zwiększania przychodów, na czym skorzystają także podwykonawcy, świadczący usługi i dostarczający materiały dużym konsorcjom.

    Środki unijne impulsem do rozwoju

    Jednym z najlepiej prosperujących i najszybciej rozwijających się obecnie segmentów budownictwa jest budownictwo infrastrukturalne, w znacznej mierze bazujące na rządowych przetargach. A te w Polsce przeważnie padają łupem dużych zagranicznych firm, jak choćby Dragadosa, który buduje obecnie drogę ekspresową S-7 na odcinku Radom (Jedlińsk)-Jędrzejów. Wartość kontraktu wraz z nadzorem ma wynieść przynajmniej 740 mln zł. To właśnie takie inwestycje pchają całą branże do przodu, czyniąc Polskę jednym z najszybciej rozwijających się rynków budowlanych w Europie.

    Z raportu Euroconstructu wynika, że polski rynek budowlany jest obecnie siódmym co do wielkości rynkiem w Unii Europejskiej, a wyprzedzają nas jedynie takie potęgi gospodarcze, jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania i Holandia. Platforma analityczna Building Radar przekonuje, że do roku 2020 sektor budowlany w naszym kraju urośnie o kolejne 10 proc. Dane te nie są wzięte z kosmosu. W ramach funduszu spójności na lata 2014-2020 Polska otrzyma 82,5 mld euro dofinansowania, z czego prawie 26 mld euro ma „pójść” na poprawę infrastruktury drogowej. To sporo, choć z raportu „Polskie spółki budowlane 2015 – najważniejsi gracze, kluczowe czynniki wzrostu i perspektywy rozwoju branży” przygotowanego przez firmę Deloitte wynika, że szacowane potrzeby inwestycyjne w infrastrukturę do roku 2020 wynoszą aż 310 mld zł (w tym prawie 98 mld zł to konieczne inwestycje w drogi ekspresowe i autostrady).

    Rośnie rola polskich podwykonawców

    Jako, że przetargi na duże inwestycje drogowe wygrywają zazwyczaj europejskie konsorcja, Polskim firmom często przypada rola podwykonawców. Jednak jest to rola coraz bardziej znacząca, a proceder nieregulowania należności za dostarczony materiał czy wykonaną pracę, co wiele mniejszych firm doprowadziło do utraty płynności finansowej, nie jest już tak powszechny jak nawet 4-5 lat temu. Sytuację poprawiła nieco nowelizacja ustawy Prawo zamówień publicznych dokonana pod koniec 2013 roku, która wzmocniła ochronę praw podwykonawców uczestniczących w procesie realizacji zamówień publicznych.

    GDDKiA stawia na jakość

    W kwietniu budująca zachodnią obwodnicę Radomia hiszpańska firma Dragados podpisała kontrakt na dostarczanie krawężników, obrzeży, koryt drogowych oraz kostki brukowej z polską firmą Jadar, producentem galanterii betonowej. Współpracę Dragadosa z Jadarem umożliwiła poniekąd decyzja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która wprowadziła wymóg stosowania komponentów drogowych o podwyższonych parametrach technicznych. Dzięki temu wybór polskiej firmy był możliwy. – Jadar ma nowoczesne linie produkcyjne i dlatego jest w stanie dostarczać produkty najlepszej jakości. W tym wypadku mają one zwiększoną mrozoodporność oraz wytrzymałość na ściskanie. Poza tym, jako jedyny producent w kraju udzielamy na elementy wibroprasowane 10-letniej gwarancji. Sądzę, że również miało to znaczenie przy wyborze naszej firmy – mówi Bartosz Leszczyński, dyrektor sprzedaży firmy Jadar. – Cieszymy się z podpisania kontraktu z Dragadosem. Jednak pragnę podkreślić, że już wcześniej współpracowaliśmy z dużymi konsorcjami jak Skanska, Strabag czy Budimex. To, że inwestorzy coraz częściej stawiają na jakość jest nam bardzo na rękę. Mam nadzieję, że tak będzie nadal.

    Kooperacja hiszpańskiego giganta z prężnie rozwijającą się Polską firma to tylko jeden z przykładów zwiększania się roli podwykonawców w dużych inwestycjach infrastrukturalnych. Wszystko wskazuje na to, że ta tendencja będzie się umacniać, tym bardziej, że inwestorzy, którymi często są podmioty publiczne, określając warunki przetargów zaczynają coraz większą uwagę zwracać zarówno na solidność wykonawców, jak i jakość wykorzystywanych do budowy dróg czy mostów materiałów.

  • Polacy coraz częściej wybierają zielone wnętrza

    Polacy coraz częściej wybierają zielone wnętrza

    Świadomość ekologiczna Polaków sukcesywnie wzrasta. Konsumenci coraz częściej zwracają uwagę na produkty, które mają mniejszy negatywny wpływ na środowisko. Według badań już prawie 40% Polaków deklaruje, że wybiera produkty oznaczone jako zielone. Ponadto, Polacy są na trzecim miejscu wśród społeczeństw krajów Unii Europejskiej, dla których pierwszym wyborem podczas zakupu mebli są te posiadające certyfikaty produktów przyjaznych środowisku. Takie podejście powoli przekłada się także na zakupy materiałów do wykańczania wnętrz, a nawet samych mieszkań.

    Wśród Polaków rośnie zainteresowanie zrównoważonym rozwojem, zielonymi technologiami czy ekologicznymi produktami. Coraz więcej konsumentów, urządzając czy remontując mieszkania, sięga po certyfikowane materiały wykończeniowe lub artykuły przyjazne środowisku, np. zmniejszające zużycie wody czy energii, m.in. energooszczędne żarówki czy drewniane meble posiadające odpowiednie atesty. O krok dalej idą z kolei deweloperzy, oferując zrównoważone i zielone mieszkania.

    – Rosnąca świadomość konsumentów co do wartości zdrowej żywności, ekologicznych produktów czy życia slow przekłada się na coraz więcej aspektów naszego funkcjonowania. Widać to także w branży budowlanej i architektonicznej. Coraz więcej Polaków decyduje się na zielony styl życia, wybiera i urządza mieszkania, starannie dobierając elementy wyposażenia wnętrz tak, aby pochodziły od sprawdzonych, etycznych dostawców, mówi Justyna Biernacka, koordynator ds. zrównoważonego rozwoju Skanska Residential Development Poland.

    Ekologiczne podejście Polaków przejawia się, między innymi, w dbałości o zużycie energii. To dlatego wśród artykułów oświetleniowych najczęściej sięgamy po produkty energooszczędne. Po latach królowania żarówki żarnikowej Polacy pokochali świetlówki, by następnie wymienić je na halogeny. Obecnie, najpopularniejszym trendem jest oświetlanie mieszkań LED-ami. Te świecące diody – pomimo że nie należą do najtańszych – mogą dawać oszczędności rzędu 70% rocznie. Mają też znacznie dłuższą żywotność niż tradycyjne oświetlenie. Obecnie w niemal każdym wnętrzu można wykorzystać LED-y, gdyż rynek oferuje wiele różnych wariantów barw i modeli, w tym, modne ostatnio, oświetlenie w stylu retro, tj. popularne żarówki Edison.

    Innym aspektem ekologicznego urządzania wnętrz jest wybór odpowiedniego sprzętu elektronicznego. Urządzenia AGD pochłaniają ok. 40% zużywanej w domu energii, a sprzęty RTV – jedną piątą. Dlatego ważne jest, aby wybierać produkty o najwyższym współczynniku efektywności energetycznej. Oszczędności w rocznych wydatkach, wynikające z użytkowania takich urządzeń mogą wynieść od kilkudziesięciu, nawet do kilkuset złotych. Warto zatem przed zakupem zwrócić uwagę na symboliczne i kolorowe oznaczenia – „A+++” i kolor zielony oznaczają, że sprzęt jest najbardziej efektywny energetycznie.

    Dodatkowym czynnikiem wpływającym na środowisko jest także zużycie wody. Zarówno w kuchni, jak i w łazience warto wybrać armaturę o odpowiedniej klasie przepływu. Tu, w przeciwieństwie do sprzętu elektrycznego, najbardziej ekologiczne baterie oznacza się literą „Z”. Takie modele charakteryzują się najmniejszym zużyciem wody, nawet 5 l/min, podczas gdy inne baterie – nawet do kilkudziesięciu litrów. Dodatkowym sposobem na zmniejszenie w dłuższej perspektywie ilości wykorzystywanej wody – ale też środków myjących – są odkamieniacze wody. Zmiękczając ją, sprawiają bowiem, że na armaturze czy domowych sprzętach pojawia się mniej osadów wapiennych, przez co można ograniczyć stosowanie środków chemicznych. Takie rozwiązanie wydłuża też żywotność urządzeń AGD.

    Wygodnie i ekologicznie

    Urządzając mieszkanie, należy pamiętać, że wszystko, co kupujemy – od procesu produkcji do transportu – oddziałuje na otoczenie; także meble. Często wybieramy meble drewniane, ceniąc naturalność, różnorodność i trwałość tego materiału. Aby być pewnym ich bezpieczeństwa ekologicznego, materiał wykorzystany do ich produkcji powinien pochodzić ze zrównoważonych upraw, oznaczonych certyfikatem PEFC (Programme for the Endorsement of Forest Certification Schemes) lub FSC (Forest Stewardship Council). To międzynarodowe organizacje, dbające, aby w lasach występowały zarówno młode, jak i stare okazy, w miejsce wycinanych drzew sadziło się nowe, a także by chroniona była naturalna fauna i flora. Warto zaznaczyć, że Polska zajmuje trzecie miejsce w Europie (po Rosji i Szwecji) wśród powierzchni lasów certyfikowanych w systemie FSC6 i szóste w systemie PEFC, w którym wyprzedzają nas: Finlandia, Szwecja, Norwegia, Białoruś i Niemcy. Na świecie zajmujemy 10. pozycję.

    Wybierając meble do domu warto zwrócić uwagę, czy dany produkt posiada oznaczenia poświadczające pochodzenie drewna. Jak wskazują badania organizacji PEFC, aż 60% konsumentów jest świadomych, że ich wybory zakupowe mają bezpośredni wpływ na środowisko. Ponadto, zdecydowana większość – aż 80% badanych – chce, aby firmy w jasny sposób oznaczały swoje wykonane z drewna produkty, jeśli pochodzą z certyfikowanych upraw.

    Niebezpodstawnie zatem wiele firm wprowadza do swojej oferty atestowane produkty, niezależnie od tego, czy są one wykonane z lokalnych gatunków drzewa jak dąb lub buk czy z tych egzotycznych, np. tek. Dzięki temu bez problemu udaje się urządzić salon, sypialnię czy pokój dziecka certyfikowanymi meblami. Wśród zrównoważonych producentów przoduje Europa (w pierwszej 10 znajduje się aż osiem firm europejskich), a także Stany Zjednoczone i Malezja. Poza meblami, podobne wymagania spełniają także parkiety i panele podłogowe, a także płyty ścienne, w tym – na przykład – płyty wykonane z drewna korkowego. Nie tylko stanowią ciekawy element dekoracyjny, ale także izolację termiczną i akustyczną. W 100% podlegają też recyklingowi.

    W moim zielonym domu

    Oprócz proekologicznych produktów i sprzętów, coraz częściej świadomi konsumenci zwracają uwagę na rozwiązania wykorzystywane przez deweloperów w budynkach mieszkalnych. Przykładowo, w Warszawie właśnie ruszyła budowa Osiedla Mickiewicza. Będzie to pierwszy w Polsce budynek mieszkalny, który zostanie poddany zielonej certyfikacji BREEAM. W Stanach Zjednoczonych istnieje obecnie niemal 140 tys. certyfikowanych budynków mieszkalnych. W Europie jednym z liderów jest Czarnogóra, posiadająca prawie 60 takich inwestycji.

    Zielona certyfikacja budynków nie jest wyłącznie nową modą, która przeminie, ale standardem, który obowiązuje już na wielu rynkach świata. Popyt na tego typu obiekty rośnie, ponieważ certyfikaty gwarantują wysoką jakość wykonania, co w długofalowej perspektywie oznacza, m.in., że budynek utrzyma swoją atrakcyjność i wysoką wartość rynkową. Jest to też odpowiedź na potrzeby świadomych klientów, którzy coraz częściej wymagają od różnych producentów, w tym także deweloperów, zrównoważonego podejścia do oferowanych dóbr, – mówi Justyna Biernacka, koordynator ds. zrównoważonego rozwoju Skanska Residential Development Poland.

    Certyfikaty, przyznawane przez niezależnych ekspertów, potwierdzają, że obiekt – komercyjny lub mieszkalny – spełnia najwyższe kryteria jakościowe, środowiskowe i normy bezpieczeństwa. W procesie certyfikacji zwykle poddaje się ocenie kilkanaście parametrów, m.in. wpływ inwestycji na środowisko, funkcjonalność budynku, wkomponowanie obiektu w istniejącą tkankę miejską, właściwości termiczne, izolacyjne, akustyczne, rodzaj wykorzystanych materiałów budowlanych itd. Budynki, które otrzymują takie certyfikaty są projektowane w zgodzie z filozofią zrównoważonego rozwoju, wpisywaną również w politykę Unii Europejskiej. W praktyce oznacza to, że produkują kilkadziesiąt procent mniej gazów cieplarnianych niż zwykłe domy, a materiały, z których zostały zbudowane, mogą podlegać recyclingowi. Certyfikat LEED lub BREEAM to także wyznacznik komfortu życia mieszkańców. W certyfikowanych budynkach powietrze jest czystsze – nie zawiera zanieczyszczeń, m.in. z farb czy lakierów, i jest odpowiednio nawilżone. Gwarantowany jest w nich także optymalny dostęp do światła dziennego i odpowiednia izolacja cieplna. Dodatkowo, certyfikowane obiekty zlokalizowane są w przestrzeni miasta w taki sposób, aby zapewnić mieszkańcom dogodny dojazd do ważnych punktów usługowych, szkół, przedszkoli i sklepów bez konieczności rozbudowy infrastruktury drogowej czy wodno-kanalizacyjnej. W przypadku Osiedla Mickiewicza, mieszkańcy otrzymają również pakiet edukacyjny, w którym będzie można znaleźć informacje na temat przyjaznego dla środowiska użytkowania mieszkania. Wiele zawartych tam wskazówek może pomóc obniżyć rachunki i bardziej odpowiedzialnie zarządzać zużyciem energii czy wody w domu. Taką instrukcję otrzymali już mieszkańcy osiedla Park Ostrobramska.

  • Certyfikaty środowiskowe dla mieszkań w Polsce

    Certyfikaty środowiskowe dla mieszkań w Polsce

    Żaden polski budynek mieszkalny nie ma dziś certyfikacji środowiskowej. Dla porównania, takie projekty znajdziemy w wielu krajach, m.in Stanach Zjednoczonych (136,731 budynków), Kanadzie (2332) i Chinach (98), a na terenie Europy między innymi we Francji, Włoszech i w Wielkiej Brytanii. Jednym ze światowych liderów w zrównoważonym budownictwie mieszkaniowym jest Arabia Saudyjska (809), a w Europie – Czarnogóra (59). Budynki, które otrzymują takie certyfikaty, produkują kilkadziesiąt procent mniej gazów cieplarnianych niż zwykłe domy, a materiały, z których zostały zbudowane, mogą podlegać recyclingowi. Być może już wkrótce takie rozwiązania zostaną wprowadzone także na polskich osiedlach.

    Jakub Zagórski, dyrektor sprzedaży i marketingu Skanska Residential Development Poland.

    Skanska jako pierwsza wprowadziła certyfikat LEED do Polski – poddając ocenie ekspertów swoje budynki biurowe. W momencie, gdy podjęliśmy jako firma taką decyzję, w kraju rynek był jeszcze bardzo niedojrzały i nasze „zielone” plany spotykały się z dużym niedowierzaniem. Dziś praktycznie wszystkie nowoczesne biurowce powstające w kraju są certyfikowane w systemie LEED, BREEAM lub UE GreenBuilding. Coraz popularniejszy jest także wywodzący się z Niemiec system DGNB.

    Po co komu certyfikaty?

    Certyfikaty nie tylko świadczą o tym, że inwestycja ogranicza negatywny wpływ na środowisko. To również potwierdzenie jakości wykonania budynku i swojego rodzaju gwarancja lepszego komfortu pracy. Nie ma technicznych przeszkód, by certyfikacji poddawać również mieszkania. Takie projekty znajdziemy w wielu krajach, m.in Stanach Zjednoczonych (136,731 budynków w certyfikacji LEED), Kanadzie (2332) i Chinach (98), a na terenie Europy między innymi we Francji, Włoszech i w Wielkiej Brytanii. Ciekawostką jest, że jednym ze światowych liderów w zrównoważonym budownictwie mieszkaniowym jest Arabia Saudyjska (809), a w Europie – Czarnogóra (59). We Włoszech w sierpniu tego roku powstał pierwszy prywatny budynek mieszkalny, który uzyskał najwyższy, platynowy certyfikat LEED. Produkuje on aż o 60 procent mniej gazów cieplarnianych niż zwykły dom i aż 99 procent materiałów, z których został zbudowany może podlegać recyclingowi. Zbiera też wodę deszczową do dalszego wykorzystania. W Szwecji pierwszy budynek mieszkalny certyfikowany LEED Gold został zaprojektowany przez Skanska. Apartamentowiec Sjögången w Karlstad liczący 127 mieszkań w 5 budynkach, zużywa 50 proc. mniej energii i 29 proc. mniej wody niż typowy szwedzki budynek mieszkalny. Każde mieszkanie i części wspólne są wyposażone w mierniki bieżącego zużycia energii, sensory temperatury czy sensory ruchu, uruchamiające oświetlenie LED. Odpady betonowe powstałe w trakcie budowy zostały w całości przetworzone. Ciekawym przykładem z Wielkiej Brytanii jest Carnegie Village – osiedle budynków mieszkalnych przeznaczonych dla studentów w ramach kampusu Headingley Leeds Metropolitan University. Zaangażowanie uczelni w sprawy zrównoważonego rozwoju było powodem, dla którego zdecydowała się wybudować mieszkania spełniające restrykcyjne wymogi certyfikacji BREEAM.

    Certyfikaty określają nie tylko, w jaki sposób dany obiekt ma ograniczać wpływ na środowisko naturalne, ale są także wyznacznikiem komfortu życia mieszkańców. Po pierwsze, w budynkach certyfikowanych w systemie LEED lub BREEAM jest czystsze powietrze niż w zwyczajnych domach czy mieszkaniach. Oznacza to nie tylko dobrą wentylację, ale także brak zanieczyszczeń pochodzących z toksycznych substancji lotnych np. z farb czy lakierów. Świeże powietrze ma ogromne znaczenie dla dobrego samopoczucia i wpływa korzystnie na nasze działania. Z badań wynika, że odpowiednia wentylacja, pozwala osiągać efekty pracy lepsze aż o 11%. Niewątpliwie takie warunki sprzyjają też relaksowi i poprawiają jakość snu. Tzw. zrównoważone budynki zapewniają komfortową temperaturę wnętrz i optymalny dostęp do światła dziennego. Badania potwierdzają, że odpowiednie nasłonecznienie pomieszczeń wpływa pozytywnie na samopoczucie i zapobiega obniżonemu nastrojowi w okresie jesienno-zimowym. W certyfikowanym budynku musi być też cicho, a powietrze powinno być odpowiednio nawilżone.

    Ważne jest sąsiedztwo

    Certyfikaty wskazują także, że budynki i osiedla powinny dobrze wpisywać się w swoje otoczenie. Nie chodzi tylko o to, by zabudowania współgrały z krajobrazem, nie były zagrożeniem dla okolicznego parku, a ich architektura nie wywoływała tzw. bólu zębów. To także dbałość np. o to, żeby budynki powstawały w miejscach, gdzie już istnieje odpowiednia infrastruktura. Tworzenie nowych sieci miejskich odległych o setki czy nawet tysiące metrów od istniejących instalacji jest bardzo szkodliwe dla środowiska i nieekonomiczne. Podobnie jest z dalekimi dojazdami mieszkańców do pracy czy sklepów. Tam gdzie wzrasta potrzeba poruszania się samochodem nie można mówić o zrównoważonym budownictwie. Co ciekawe, instytucje tworzące certyfikaty wskazują także, że nowoczesne zabudowania powinny sprzyjać relaksowi i swobodnej interakcji między mieszkańcami poprzez otwarte, niezagrodzone przestrzenie czy obecność przyjaznej roślinności.

    W Polsce obiekty mieszkaniowe nie są jeszcze certyfikowane. Wynika to z kilku faktów. Przede wszystkim inwestycje spełniające kryteria certyfikacji są droższe w wykonaniu od standardowych. Ściany budynków, ocieplenie czy wybrane szyby w oknach muszą być grubsze, wentylacja sprawniejsza, windy cichsze, a zastosowane produkty muszą pochodzić ze sprawdzonych, często także certyfikowanych źródeł. Przy budowie budynku inwestor musi kontrolować wysokość emitowanego CO2, a wewnętrzne instalacje powinny być wydajniejsze niż większość oferowanych na rynku. Nie jest łatwo podjąć decyzję o wprowadzeniu takich standardów, zwłaszcza, że klienci rzadko o nie pytają. Trudno również docenić atuty takich domów zanim nie zacznie się w nich mieszkać. Mimo to Skanska postanowiła, że jej inwestycje mieszkaniowe będą budowane w taki sposób, by móc ubiegać się o certyfikaty. Rozważamy zarówno system LEED, jak i BREEAM. Oba mają swoje atuty, ale są też pewne trudności, wynikające przykładowo z dość rygorystycznych wytycznych dotyczących zużycia wody, energii lub zastosowania proekologicznych materiałów wykończeniowych. Trudno skłonić wszystkich nabywców mieszkań do zielonego stylu życia, czy kupowania produktów energooszczędnych.

    Rozwiązaniem może być program wykończenia wnętrz oferowany przez dewelopera. Dla przykładu, w naszej inwestycji Park Ostrobramska na warszawskiej Pradze-Południe klienci mogą nam powierzyć wykończenie mieszkania. Dzięki temu mogą mieć pewność, że w ich mieszkaniu farby i lakiery nie będą zawierały szkodliwych substancji, drzwi i podłogi będą zrobione ze „zdrowych” materiałów, a odkręcając wodę w kranie nie będzie trzeba tak bardzo martwić się o środowisko i domowe rachunki.

    Mamy nadzieję, że już wkrótce certyfikaty środowiskowe wejdą na stałe do polskich osiedli. Przykład z Niemiec pokazuje, że najtrudniejsze są początki, kiedy trzeba przekonać klientów, że warto kupić zrównoważone mieszkanie, nawet jeśli trzeba za nie „ciut więcej” zapłacić. W dłuższej perspektywie zwróci się ono poprzez niższe rachunki oraz lepsze zdrowie i samopoczucie. Coraz więcej ludzi przykłada wagę do tego, by ich życie współgrało jak najlepiej z naturą i ograniczało szkodliwy wpływ na środowisko. Temu na pewno mogą służyć domy z zielonym certyfikatem.

  • FOB docenił „Energooszczędność w moim domu”

    FOB docenił „Energooszczędność w moim domu”

    „Energooszczędność w moim domu”, kampania edukacyjna promująca wiedzę na temat metod ograniczania zużycia energii w domach i mieszkaniach, została zaprezentowana jako dobra praktyka CSR w najnowszym raporcie Forum Odpowiedzialnego Biznesu.

    Kampania edukacyjna „Energooszczędność w moim domu” znalazła się wśród najlepszych praktyk CSR z obszaru „Środowisko” w raporcie „Odpowiedzialny biznes w Polsce 2013. Dobre praktyki” wydawanym przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu (FOB). Projekt zainicjowano ogólnopolskim badaniem opinii społecznej, którego wyniki pokazały, że Polacy mają niską świadomość na temat struktury zużycia energii w swoich domach. Jedynie 19% z nas wie, że najbardziej energochłonne jest ogrzewanie pomieszczeń. Co więcej, większość respondentów – 53%, ocenia zużycie energii cieplnej w swoich domach i mieszkaniach jako normalne, podczas gdy w rzeczywistości jest ono zbyt wysokie, dużo wyższe niż za naszą zachodnią granicą.

    Dzięki kampaniom edukacyjnym takim, jak Energooszczędność w moim domu budujemy świadomość użytkowników mieszkań i naszych przyszłych klientów – mówi Michał Świderski, ekspert Skanska Residential Development. Zainteresowanie energooszczędnymi mieszkaniami w Polsce jest małe, ale w przyszłości będą one coraz bardziej popularne. Podobnie stało się z nieruchomościami komercyjnymi. Jeszcze kilka lat temu zielone biurowce i zastosowane w nich rozwiązania sprzyjające oszczędzaniu energii wymagały promocji, obecnie są wręcz standardem.

    Zgodnie z wytycznymi dyrektywy unijnej od początku 2021 r. wszystkie nowe budynki w krajach Unii Europejskiej będą musiały odznaczać się niemal zerowym zużyciem energii. Eksperci kampanii już dziś wyjaśniają korzyści płynące z ograniczenia zużycia energii i przygotowują społeczeństwo do wejścia w życie nowych norm. Rozwiązania umożliwiające zbudowanie energooszczędnego domu są dostępne w Polsce od dawna, ale wciąż zbyt rzadko stosowane – mówi Piotr Pawlak z Rockwool Polska. Panuje przekonanie, że osiągnięcie wysokiego standardu energetycznego budynku jest kosztowne. Tymczasem kluczowy okazuje się przemyślany projekt, dobór odpowiednich materiałów i dokładne wykonawstwo. W budynkach optymalnych energetycznie nieco wyższe wydatki początkowe zwracają się nawet kilkukrotnie podczas wieloletniej eksploatacji.

    Kampania „Energooszczędność w moim domu” została zainicjowana i jest prowadzona przez Effective Public Relations przy wsparciu merytorycznym firm z sektora budownictwa zrównoważonego: NSG Group, OSRAM, ROCKWOOL, Skanska Residential Development, VELUX oraz instytucji: Green Cross Poland, Instytut na rzecz Ekorozwoju, NFOŚiGW, PIGEO, Pracodawcy RP, SARP